Ciekawa historia, która wydarzyła się po naprawie powypadkowej w autoryzowanym serwisie Audi, choć ostatecznie usługa nie zakończyła się dla nas szczęśliwie, dlaczego? Odpowiedź na końcu.
Problem:
- na wyświetlaczu pojawia się komunikat o niedziałającym systemie blokady rodzicielskiej w tylnych drzwiach "Child Lock Fault"
Historia auta:
- samochód naprawiany w autoryzowanym serwisie Audi po szkodzie związanej z wypadkiem
- serwis wymienił dwa zamki z prawej strony – przedni i tylni
- po naprawie lakierniczo-blacharskiej i wymianie zamków, pozostał komunikat na liczniku związany z blokadą rodzicielską
- serwis zdiagnozował problem z modułem komfortu, a ubezpieczyciel odmówił zwrotu kosztów za moduł, tłumacząc to tym, że moduł nie został uszkodzony podczas wypadku
Diagnostyka komputerowa:
- 02131 - Silnik zabezpieczania drzwi od wewnątrz
Diagnoza:
W naszym warsztacie zawsze jakąkolwiek naprawę poprzedzamy diagnozą zwłaszcza, jeśli podejrzenie innego warsztatu, bądź klienta pada na problem z jakimś modułem elektronicznym. W przypadku tego auta okazało się, że serwis błędnie zdiagnozował awarię, co nie było ich jedyną pomyłką. My ustaliliśmy, że podczas montażu pomylone zostały między sobą zamki, czyli zamek tylni został zamontowany do przednich drzwi, a przedni (bez blokady rodzicielskiej) na tył, co było interpretowane przez komputer jako awarię zamka. W serwisie stwierdzili, że skoro zamek jest nowy, to na pewno uszkodzony jest moduł…
Naprawa:
Naprawa nie odbyła się u nas. Po kontakcie z klientem i poinformowaniu go o problemie, klient nie zdecydował się na zamianę zamków miejscami. Postanowił, że wróci do serwisu w celu reklamacji. Słusznie. Jednak ze względu, że wykonaliśmy pracę, która polegała na demontażu/montażu boczków drzwi, sprawdzeniu sygnałów wejściowych/wyjściowych do zamków i porównaniu ich ze schematami, wyceniliśmy diagnozę na 1,5h czasu. Po tym jak klient usłyszał, że musi coś u nas zapłacić, postanowił wszcząć dyskusję o niesłusznym policzeniu opłaty za diagnozę, jego jedynym argumentem było: „ale ja odbieram nienaprawiony samochód, czyli nic się nie zmieniło, bo modułu przecież nie naprawiliśmy”. Pomijając cenę auta, które w tamtych czasach sięgały nawet pół miliona złotych, oraz niepoprawną diagnozę autoryzowanego serwisu, uważacie że klient miał rację?
Czy aby na pewno uczciwość popłaca?
Sądząc po przebiegu dyskusji i nerwowości klienta, myślę, że klienta bezpowrotnie straciłem. Nie ubolewam nad tym bardzo, bo wychodzę z założenie, że czasami warto zarobić mniej, ale za to otaczać się na co dzień dobrymi ludźmi. Ale czy klient byłby bardziej zadowolony, jakbyśmy powiedzieli mu, że naprawiliśmy moduł komfortu, a tak naprawę zamienili jedynie zamki miejscami? Klient zapłaciłby wówczas 3 razy więcej, adekwatnie do naprawy skomplikowanego modułu komfortu i na pewno byłby bardziej zadowolony, a ja zyskałbym zadowolonego klienta, który opowiadałby, że u Niemczyka można naprawić bez problemu moduł komfortu, który kosztuje do tego auta wiele tysięcy.